Frey Blog Adam Barczyński, 11-03-2022 Frey Camp
Przypadkiem trafiłem na Twitterze na coś, co autor określił jako "budującą historię". I z pozoru taka była. Dopóki nie pogrzebałem w sieci.
Na czym polegała ta "budująca historia"? Autor wpisu poświęcił pół roku na znalezienie agenta, który zajmie się znalezieniem wydawcy dla jego książki. Potem przez około dwa lata dokonywał różnych poprawek w tekście (albo po prostu przepisywał jego kawałki), ale w końcu udało mu się znaleźć wydawcę i jego praca pojawiła się na rynku w formie książki.
Rzecz oczywiście działa się w Wielkiej Brytanii, gdzie rynek czytelniczy wygląda zdecydowanie inaczej, niż w Polsce, ale morał z tej historii był taki, że przy odrobinie wysiłku jednak da się osiągnąć swój cel. I to w zasadzie jest pozytywny przekaz tej historii, ale jako praktykujący pesymista postanowiłem zajrzeć nieco głębiej i poszukałem tejże książki.
Znając nazwisko autora oraz tytuł było to nie lada wyzwanie, ale mimo wszystko udało mi się znaleźć opis i recenzje. Gatunek: kryminał. Oceny: przeciętne (w okolicach 3,5 na 5). Recenzje: w większości mało pochlebne. W tym momencie opowieść przestała być aż tak pozytywna w moich oczach - człowiek poświęcił (tak zakładam) sporo czasu na napisanie książki, około dwa lata na doprowadzenie do jej wydania, to nie jest już tak naprawdę historia jak z bajki.
A po zapoznaniu się z recenzjami pojawiło się kilka pytań. Wiele wpisów krytykowało książkę za nieciekawe postaci, którym brakuje głębi, nie przesadnie pasjonującą fabułę oraz ogólny brak jakichkolwiek rzeczy wyróżniających ją z tłumu innych. A te niepokojące pytania, jakie zaczęły mnie nachodzić, to m.in. czy te dwa lata poświęcone na przerabianie książki pod gusta wydawców ulepszyły ją i tylko dzięki temu uzyskała przeciętne oceny, czy może pozbawiły ją oryginalności i bez "pomocy" agenta oraz wydawców może byłaby lepiej odebrana?
A może po prostu to była słaba książka i te dwa lata zostały całkowicie zmarnowane na bezcelowe zmiany, które w żaden sposób nie ulepszyły już tego produktu? A może autor po prostu nie ma zbyt wiele talentu i jego publikacja pozbawiła szansy na zaistnienie na rynku kogoś, kto bardziej na to zasługiwał?
Z pozoru to jest pozytywna historia, która może natchnąć innych do spróbowania wydania własnej książki, ale na każdą taką historię przypadają setki i tysiące historii ludzi, którzy być może włożyli w to więcej serca i poświęcenia, a nie udało im się wydać swoich książek... Teraz to już naprawdę nie wiem który element autor postrzegał jako "budujący".
14-06-2022
Możnaby pomyśleć, że oficjalne opublikowanie pierwszego książki robiłoby jakąś różnicę, ale wygląda na to, że kompletnie nie. Bo w zasadzie co miałoby to zmienić?
Jak wielu innych ludzi zapełniłem ostatnio pustkę związaną z nieciekawymi okolicznościami przyrody oglądając jakiś film na Netflixie. Obejrzałem cały, co rzadko się zdarza na Netflixie...
Głęboko skrywane mroczne sekrety są jednym z ciekawych sposobów budowania postaci i narracji, ale jest jeden ważny warunek - to nie może być jedyny sposób.
Zajęło mi długie lata odpowiedzenie sobie na proste pytanie - dlaczego jest tak mało współczesnych komedii i dlaczego tak czesto są po prostu słabe. I nie, odpowiedzią nie była starość. Odpowiedzią jest młodość.
Czasami zapominamy, że wyobraźnia nie jest czymś, co albo się ma albo się nie ma - do rozwijania u ludzi wyobraźni potrzeba warunków i potrzeba czegoś w rodzaju treningu.