★★★★★recenzji: 3, śr. ocena 4.67
Adam ’Frey’ Barczyński
Podbój Kosmosu budzi równie wielkie emocje, co i obawy. Nasza wiedza jest spora, ale czy na pewno wystarczająco duża, żebyśmy poradzili sobie ze wszelkimi przeciwnościami?
Data pierwszej publikacji:
2002 © Frey United
Data ostatniej wersji:
2018
(...)
Czas, jaki strawił na zupełnie bezcelowe rozważania na temat znaczenia bikini w życiu przeciętnego człowieka, hibernator poświęcił na sprawdzenie, czy jego organizm przeżył hibernację oraz, czy wszystkie części ciała znajdują się mniej więcej tam, gdzie były w momencie zamykania pokrywy. Trwało to kilka minut, gdyż hibernator postanowił podzielić się jeszcze z komputerem centralnym swoimi spostrzeżeniami na temat znikomej trwałości ludzkich organizmów, ale wreszcie odezwał się brzęczyk zadziwiająco zbliżony do stosowanego niegdyś w kuchenkach mikrofalowych i wieko jego sarkofagu otworzyło się.
Szczerze mówiąc, Ron czuł się dosyć nieswojo. Nawet nie o to chodzi, że właśnie w dosyć obcesowy sposób odłączono mu rurki z dosyć newralgicznych punktów ciała, po prostu czuł się nieswojo, patrząc na tę całą aparaturę, której nie rozumiał, nie chciał rozumieć i prawdopodobnie nie byłby w stanie zrozumieć. Najgorsza jednakże była świadomość, że to wszystko równie dobrze mogło się obyć bez niego, a on nie mógł się obyć bez tego wyposażenia statku.
Rozprostował ręce i wzrokiem odszukał swój niezbędnik leżący na szafce obok hibernatora. Była to nieduża, szara skrzynka z żółtym napisem "Niezbędnik" na wieczku. Właśnie to, że był nieduży, potwierdziło przypuszczenia Rona, że te wszystkie opowieści podczas kursu jakoby zawierał on absolutnie wszystko, co jest niezbędne do przeżycia, nawet na zupełnie wyludnionej planecie, były mocno przesadzone. Ciekawość nie pozwoliła mu powstrzymać się przed zajrzeniem do środka. Delikatnie uniósł wieczko i zajrzał do wnętrza. Trudno jest opisać jego zdziwienie, zaskoczenie i wzburzenie, jakie teraz przeplatały się na twarzy Rona.
- Komputer! - wrzasnął na całe gardło. - Komputer!
- Co jest? - odezwał się mechaniczny, a mimo to wyraźnie znudzony głos.
- To ja chcę wiedzieć, co jest! Gdzie jest mój niezbędnik?
- Ja go nie brałem! - padła szybka odpowiedź.
(...)
Bardzo przyjemnie się czyta, pomysł dość oryginalny, szczególnie ten z komputerem, który w przeciwieństwie do stereotypu jest mniej mądry od człowieka oraz nawet po zakończeniu opowiadanie myśli długo pozostają z głównym bohaterem dumając na temat dalszych jego przygód. Piękne wykonane.
Planeta mgieł
Wiktorpolak, 07-01-2018
1. Styl jest świetny i oryginalny; odczuwa się trochę klimat Dzienników Gwiazdowych.
2. Humor jest na znakomitym poziomie (tj. jak czytałem to w niektórych miejscach śmiałem się do siebie - co zdarza mi się przy opowiadaniach SF niezwykle rzadko) niektóre humorystyczne chwyty są trochę zbyt czytelne i nie wypalają - ale jest to wyjątek od reguły.
3. Koncepcja też jest niezła - nie ma może jakiegoś ścinającego z nóg pomysłu, ale takiego pomysłu nie widziałem od dawna nawet w papierowych miesięcznikach SF.
4. Konstrukcja - widać szwy pomiędzy częścią z podróżą, a częścią po wylądowaniu.
Ogólnie: w stosunku do opowiadań, które czytałem w necie 'Planeta' jest lepsza o kilka długości, w stosunku do opowiadań publikowanych przez pisma papierowe - jest to opowiadanie lepsze od wielu tam zamieszczanych i czyta się je dużo przyjemniej.
Planeta mgieł
Maciej Dudek, 15-09-2017
Fajny serwis i dawajcie więcej takich opowiadań jak Planeta Mgieł. Lubię ciekawe opowiadania.
Planeta mgieł
Kamil, 24-03-2017
pomysł świetny, tak jak wykonanie. i zakończenie całkiem zaskakuj±ce, a o to chyba chodzi, nie?? żeby zaskakiwać czytającego
★★★★★ 5.00
1. Styl jest świetny i oryginalny; odczuwa się trochę klimat Dzienników Gwiazdowych. 2. Humor jest na znakomitym poziomie (tj. jak czytałem to w niektórych miejscach śmiałem się do siebie - c...
★★★★★ 5.00
Nigdy nie wiadomo co się może człowiekowi przydarzyć po nocy spędzonej na solidnym piciu. Może to być nawet nagła wizyta panów z bronią, a później jest już tylko coraz dziwniej.
Aktorzy należą do dziwnego gatunku ludzi - uważają siebie za wyższy wytwór ewolucji mimo, że ich praca polega na odtwarzaniu życia maluczkich. Zupełnie jak autorzy książek... Ale są też i wyjątki.
★★★★★ 4.50